Artyści zostawili wiele mocnych dźwięków i słów w naszych uszach. Muzyka w najlepszym wydaniu, aczkolwiek nagłośnienie trochę przesadzone. Treści nie trzeba komentować, bo to Słowo Boga.
Szczyt naszej maksymalnej radości nastąpił podczas kultowego utworu "Effatha!" (ciekawe dlaczego?).Wszyscy upoceni, wykrzyczeni, wyskakani z szumem w uszach, z rozdartym sercem że to już koniec koncertu, opuścili klub.
Co by poradować się jeszcze dłużej niektórzy nawet zakupili płytkę (ach po prostu miodzio:)
Serdecznie polecamy.
Photos by
Adam Przymusiała